wtorek, 17 marca 2015

Rozdział 1

Obserwować świat.
Jak to jest obserwować świat?
Chciałabym myśleć, że znam odpowiedź na to pytanie, ale skłamałabym. Mam wiele teorii na to pojęcie, jednak nie wiem, czy to co mówię to prawda. Nie ma człowieka który choć raz nie skłamał. Nawet zwykłe myśli są kłamstwem. Możemy nie wypowiedzieć na głos kłamstwa, ale i tak czynimy to zło. Okłamujemy samego siebie, i wmawiamy sobie, że nie robimy nic złego. Jednak wracając do mojego pytania. Odpowiedź wydaje się być bardzo prosta. 
Moja teoria wskazuje na to, że to robię. Codziennie. Obserwuję świat, czyli wszystko co mnie otacza. Wyróżniam się tym, że nawet najmniejsza drobnostka na ziemi, jest dla mnie czymś wartościowym. Nie patrzę na świat przez różowe okulary. W ogóle nie patrzę na świat przez okulary. Jestem osobą poważną. Tak przynajmniej myślę. Kiedy wyjdę rano z mojego mieszkania i skieruję wzrok na drzewo, nie widzę zwykłej rośliny, tylko historię. Piękną historię czegoś co rośnie.
My też rośniemy. Wydaje nam się, że kiedy dojrzejemy, nie będziemy rosnąć. Nie będziemy już niczego odkrywać, a to kłamstwo. Całe życie polega na odkrywaniu nieznanego i możemy mówić co chcemy, ale ten świat ukrywa wiele tajemnic.
- Ana, czy ty mnie słuchasz? - Bańka w której siedziałam, pęka, a ja wracam do mojej szarej rzeczywistości. Napotykam surowy wzrok mojej przyjaciółki. A przynajmniej sądzę, że mojej przyjaciółki. - Za niedługo będę musiała znaleźć inny sposób na wybudzanie cię z twojego światu.
Nina ma rację. Mam tak już od dziecka, ale czasem tracę świadomość nad tym co się wokół mnie dzieje. Nie jestem na nic chora, po prostu w myślach mam swoje królestwo. Czuję się tam jak Śpiąca Królewna. 
- Przepraszam - szepczę i spuszczam wzrok na herbatę, którą trzymam w dłoni. Przybliżam kubek do ust i upijam łyk cieczy. - Nic na to nie poradzę, wiesz, że już tak mam.
- Nie jestem na ciebie zła. Przez ten czas tyle ci się naopowiadałam i na marne - jęczy, i przeczesuje palcami długie blond włosy. - W każdym bądź razie, dostałam pracę.
- Na serio? To wspaniale - uśmiecham się i odkładam kubek na ladę. - Gdzie pracujesz?
- W takim jednym klubie, jako barmanka. - Mogłam się tego spodziewać. Nina szukała tylko i wyłącznie pracy w tych klubach. Nie lubię tych miejsc, za to  ona je uwielbia. Jest typem imprezowej imprezowiczki, ale myślę, że lubimy się za nasze odmienne charaktery. W końcu przeciwieństwa się przyciągają. - Dzisiaj zaczynam i pomyślałam, że mogłabyś pójść ze mną dodać mi otuchy. Siedziałabyś ze mną przy barze.
Marszczę nos i odwracam wzrok. Oczywiście, że nie jestem zainteresowana tą propozycją, ale Nina dobrze wie, że łatwo ulegam.
- Nie będę długo. - Wiem, że bawię się ogniem, bo takie miejsca są okropne, ale warto spróbować. Może będzie fajnie. - Maksymalnie 22.
- 23 - prosi mnie, a ja wywracam oczami i kiwam głową. Nina piszczy a ja podpieram podbródek na dłoni. - Pomogę ci się wystroić. Ten klub jest dla typowych bogaczy, więc musisz wyglądać dobrze.
- A tak nie wyglądam? - mówię ironicznie. Wstaje i wskazuje na moje leginsy i szary sweter. Ma rację, będzie musiała mi pomóc z dobraniem ubrań.

***

- Czuję się taka naga - wykrztuszam z siebie kilka słów, kiedy widzę efekt końcowy. Mam na sobie krótki neonowy top i czarną rozkloszowaną spódniczkę. Nie wyglądam olśniewająco, albo elegancko. Raczej jak jakaś nastolatka, ale chyba nią jestem, prawda?
Nie wiem co mnie czeka w aktualnej pracy Niny. Może byłam w klubie jakieś dwa razy, ale już za pierwszym wiedziałam, że to nie moje miejsce. Wolę spokojniejsze miejsca typu biblioteka, park... Ale wątpię w to, że Nina kiedykolwiek by pracowała w bibliotece.
- Bo o to chodzi - mówi zadowolona. Poprawia swoją krótką obcisłą sukienkę, a ja wywracam oczami. - Dobrze wiesz, że nie chodziło mi o to, że ten klub jest elegancki. No błagam, żaden klub nie jest elegancki.
Po kilku minutach wychodzimy z mojego mieszkania, i kierujemy się w stronę samochodu Niny. Oczywiście, że jej rodzice są bogaci, ale odcięli jej całe 'kieszonkowe', dlatego szuka sobie pracy.
Cała jazda jest monotonna, i sama się dziwię, że ze sobą nie rozmawiamy. Jakoś nie czuję się pewnie w tych ubraniach i wątpię, że dzisiaj z kimś porozmawiam. Pewnie większość zebranych tam chłopaków od razu przejdzie do całowania i nie można z nimi nawiązać żadnego kontaktu.
O mój Boże, a jeśli to klub dla emerytów?
Pozbywam się tej myśli, i nabieram trochę powietrza. Z każdą sekundą czuję się co raz bardziej niepewnie, i zastanawiam się, czy naprawdę chcę tak ryzykować.
- Jesteśmy. - Słyszę jak Nina odchrząkuje, a ja kiwam głową.

***

Siedzę przy barze, i rozmawiam z Niną, podczas gdy ona obsługuje ludzi. Większość z tych facetów są naprawdę przystojni. Nagle do Niny podchodzi jakiś mężczyzny, i mówi jej coś na ucho, a moja przyjaciółka informuje moją osobę, że musi iść do szefa. A ja zostanę tutaj sama. O mój Boże.
Chowam kosmyk brązowych włosów za ucho i wzdycham. Naprawdę nie chcę tutaj zostać sama. Na miejsce Niny wchodzi jakiś brunet, i posyła mi przyjazny uśmiech, który odwzajemniam.
Siedzę tutaj już kilka minut, a Nina jeszcze nie wraca. Do głowy przychodzą mi różne pomysły, ale staram się opanować.
- Co taka piękna dziewczyna jak ty, robi tutaj sama? - Słyszę ochrypły, męski głos nad moim uchem. 

poniedziałek, 16 lutego 2015

Prolog

- Powinnaś się mnie bać - szepcze, gładząc mój policzek. Jego dotyk wypala moją rozgrzaną skórę, jednak się nie cofam. - Dlaczego tego nie robisz? - Przejeżdża kciukiem po mojej wardze. - Dlaczego przede mną nie uciekasz? - pyta. Przymykam powieki i jęczę, kiedy całuje mnie w kącik moich ust. 
Cofa się a ja otwieram oczy, by sprawdzić czy dalej tu jest. Napotykam zielone tęczówki i kieruję wzrok na jego różowe usta. 
- Rodzice nie uczyli cię, przed kim powinnaś uciekać? - Nastaje cisza. - Dobrze wiesz, że jestem twoim największym koszmarem. A ty wciąż tu jesteś. Dlaczego?
- Bo... bo... - jąkam się i zbieram się na normalny ton. Spuszczam wzrok i zaczynam ciężko oddychać. Delikatnie podnosi mój podbródek, bym na niego spojrzała. - Bo cię kocham. 

Zakazany owoc smakuje najlepiej.